piątek, 23 listopada 2012

KĄCIK KULINARNY #2 - Ajiaco!!!! Mondongo!!!!

Wbrew temu co można pomyśleć nie jestem jakimś szczególnym smakoszem. Zdecydowanie nie jestem też turystą kulinarnym przywożącym z różnych miejsc wspomnienia wyśmienitych smaków. Znalezienie odpowiedniego miejsca do spożycia posiłku również nie zajmuje mi wiele czasu, przeważnie kieruje się odległością od hotelu, a w wyjątkowych przypadkach ceną. W Kolumbii przeważnie nie do końca wiem co zamawiam. Lekcja na temat produktów spożywczych w moim multimedialnym kursie, który ze sobą wożę była tak wiejąca nudą, że ostatecznie pogrzebała moje ambicje nauczenia się hiszpańskiego podczas tej podróży. Prowadzi to do dwojakich efektów. Efekt pierwszy to mocne rozczarowanie. W jednym z kolumbijskich miasteczek spróbowałem zupy o zapadającej w pamięci nazwie Mondongo. Jest to zupa z krowiego żołądka, taka tutejsza wersja flaków, których w Polsce do tej pory nie odważyłem się spróbować. Przemęczyłem parę łyżek i musiałem się poddać. Nazwa Mondongo zapadła mi w pamięć, ale nie na tyle skutecznie, żeby wiedzieć co to za zupa. Kilka dni później jak każdego dnia polując na kalorie zasiadłem przy ulicznym straganie i pani zaproponowała kilka zup. Tylko nazwę Mondongo byłem w stanie jakoś skojarzyć, więc z entuzjazmem powiedziałem Tak, Tak Tak!!!. Gdy zupa wjechała na mój stół i spróbowałem przypomniało mi się, że bardzo tej zupy nie lubię. Trochę nie wiedziałem jak ledwo mówiąc po hiszpańsku wytłumaczyć się kucharce, że zupa na którą tak entuzjastycznie zareagowałem podczas zamawiania, nie smakuje mi najbardziej na świecie. Poczekałem aż zniknę z jej pola widzenia i oddaliłem się niepostrzeżenie, zapłaciwszy za zupę oczywiście już przy zamawianiu. 
Wszystko się jednak zawsze musi zrównoważyć. Po drugiej stronie skali jest z kolei zupa Ajiaco (czyt. achiako), którą uwielbiam najbardziej na świecie, a której nazwy uczyłem się trzy tygodnie. Teraz już pamiętam, szkoda tylko, że jest to tradycyjne danie rejonu Bogoty i na północy kraju raczej nie jest serwowane. 

Zupa ta składa się z kukurydzy, strzępków kurczaka, kaparów i innych. Te trzy składniki uwielbiam osobno, ale jak się okazuje zestawienie ich razem jest zupełnie przyzwoitym pomysłem. Gdzieś tam w internecie na pewno wiszą różnorakie przepisy na tą potrawę, spróbujcie, być może i wam zasmakuje. Ci, którzy szukają wrażeń, mogą się również pokusić o ugotowanie Mondongo, ale na taką ucztę to proszę mnie nie zapraszać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz