piątek, 23 listopada 2012

NA PLANIE PIĘKNULI

Może są takie osoby, które nie znają absolutnego hitu eksportowego Kolumbii... Nie, nie chodzi o kokainę, mowa o serialu 'Brzydula', który podejrzewam w tej chwili ma już nawet północnokoreańską wersję. Ja oglądałem zawczasu wersję oryginalną w Polsce, oczywiście z czystej ciekawości, tego jak funkcjonują firmy w Ameryce Łacińskiej, a nie dla romantycznej historii między Betty a Don Fernando. W tym wszystkim najlepszy był jednak klan brzydul, zbiorowisko różnej maści niekoniecznie obiektywnie pięknych sekretarek i pracownic firmy EcoModa. Te ich knowania, podsłuchiwanie pod drzwiami przez szklankę, plotkowanie, obrabianie sobie nawzajem tyłka, no genialnie wymyślone i świetnie zagrane. 
Tak myślałem do tej pory, w trakcie pobytu w Medellin, zrozumiałem, że te ich zachowania nie są wymyślone i zagrane. To jest kolumbijska rzeczywistość. Sekretarka Any jest obecnie w okresie porodowym i w związku z jej przejściem na urlop zorganizowano dla niej tzw 'baby shower'. 
Przybyłem na tą imprezę trochę spóźniony i już praktycznie do końca wieczoru nie mogę powiedzieć, żebym załapał tok rozmowy. 
W momencie gdy dotarłem, sekretarka dla której impreza była zorganizowana właśnie się zbierała do domu, zostałem więc ja i jeszcze dwóch innych kolesi, plus grono całkiem uroczych Kolumbijek. Jak tylko oficjalna część przyjęcia została zamknięta nastąpiło szybkie przejście na właściwy tor rozmów - PLOTY. Te pierwsze były jeszcze zachowawcze, A w co ona się ubrała?, a wiecie co moja pomoc domowa zrobiła. Nie traciłem za wiele niewiele rozumiejąc. Impreza zdawała się dogorywać, nic już nie domawiano, więc jeden z kolesi postanowił się pożegnać. Reakcją reszty było szerokie zrozumienie i akceptacja. Ana pomyślała, że to też jest ten moment żeby się oddalić i zrobić sobie wycieczkę szotową po okolicznych barach. Na jej pomysł pożegnania się uniosło się wielkie larum - Nie, nie możesz, musisz z nami zostać. Negocjacje były bardzo zacięte. To wszystko się działo w tym samym momencie, gdy koleś który bez problemu się pożegnał jeszcze się zbierał. Musiał się dziwnie czuć, widząc jak pozostałym zależy na obecności Any, a jego nikt nawet nie próbował zatrzymać. Następnego dnia, próbowałem się dowiedzieć, kto to był i dlaczego tak go bez emocji pożegnano. Ana nie potrafiła sobie jednak przypomnieć tej sytuacji, wręcz nie wiedziała o kim mówię, bo nie zanotowała nikogo takiego przy stole.
Skoro już zostaliśmy wszyscy razem to razem wybraliśmy się na testowanie różnych szotów. Po dwóch atmosfera zupełnie się już rozluźniła i plotki nabrały odpowiedniego rozpędu. A kto z kim sypia, a która pracownica ma wystające zęby, a która nie wie jak dobrać buty do spodni, która z kolei nie mieści się w windzie, bo tak ma wielki tyłek. W końcu za co została zwoniona ta, a za co tamta. Większość z historii zupełnie mi uleciała, na szczęście szanując moją obecność co lepsze kąski tłumaczono dla mnie na angielski, więc również mogłem się dowiedzieć, że Vivian której wystają zęby zaczęła rozpuszczać plotki o tym, że sypia z prezesem, żeby zbudować sobie popularność. Zamiast popularności dostała jednak wypowiedzenie. Historii romansów wewnątrzbiurowych nawet nie zacznę wymieniać, bo można to wykorzystać na poprawę jakości scenariusza Klanu, tak żeby dobił ilością odcinków do Mody na Sukces. 
Nauczyłem się też bardzo ważnego słowa w kolumbijskich opowieściach - Marica, po polsku Geju. Tu bowiem każda historia powinna się zaczynać i kończyć tym sformułowaniem, jako przywołanie i odwołanie uwagi. W tłumaczeniu więc, koleżanki tak opowiadają sobie historie. " Aj, Geju, a widziałaś jak Hortensja się wczoraj wywróciła przed biurem i cała upaćkała w błocie, Aj Geju..." aż do momentu, gdy inna z pań znajdzie ten ułamek sekundy, żeby się przebić ze swoją historią. 
Ja rozumiejąc tylko to co było tłumaczone, a w pozostałych momentach próbując się domyślić, z reguły oczywiście źle, na czym polega pikantność kolejnej plotki. Po kolejnym szocie, gdzie na zagryzkę zaserwowano owoc posypany czymś tak pikantnym, że nadającym się tylko do tortur, powiedziałem płynnym hiszpańskim "Aj Geju, ale to jest pikantne" wprawiając wszystkich w wesołość i dowodząc swoich nowo nabytych umiejętności odpowiedniego korzystania ze słowa Marica. 
Sam wieczór oparty jedynie na opowiadaniu plotek już zaistniałych nie byłby jednak spełnieniem marzeń. Na podkrętkę postanowiono zatem że jedna z obecnych dziewczyn powinna zostać spiknięta z tym drugim Kolumbijczykiem. Gdy tylko wyszła na chwilę do toalety tak się poprzesiadaliśmy, żeby po powrocie musiała usiąść koło niego. Pomysł bardzo mi się spodobał i już wymyślałem jaką wymówkę wymyślić na te przesiadki jak wróci. Okazało się to niepotrzebne. Tu się gra w otwarte karty, więc gdy się spytała czemu się przesiedliśmy, jedna z dziewczyn powiedziała, bo chcemy żebyście się pocałowali. Bez kombinowania. 
Po kilkunastominutowych namowach plan został wypełniony i zaczęli się całować. Nowa plotka powstała. Zastanawiam się tylko, skoro w ich biurze pracuje nie więcej niż setka osób, a przez kilka tygodni zdołano uzbierać tyle nowych wieści o pozostałych współpracownikach, czy oni mają chociaż odrobinę czasu na pracę w trakcie pracy. Tego wieczora czułem się jakbym wstąpił na plan filmowy nowej wersji Brzyduli - Pięknuli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz