poniedziałek, 7 grudnia 2009

SUDAN - REAKTYWACJA

Heh, całkiem sporo wody upłyneło w Nilu, tak jak i w Wiśle pewnie, zanim udało mi się ponownie donieść Wam pare nowości z mojej sudańskiej elksploracji. Nie oznacza to że nic się tu ciekawego i godnego opisania nie dzieje, nie oznacza to również że cały czas zmagam się z malarią. Chyba po prostu wszedłem w pewną kolejną fazę pobytu w tym fascynującym kraju. Nazwałbym to fazą normalizacji, przystosowania się, życia codziennością. Niestety normalizacja nie bardzo pasuje mimo wszystko do Juby i okolic. Przez moje bałagaństwo nie bardzo wiem jak sensownie przekazać wam moje wrażenia z ostatniego okresu. Zacznijmy więc od dzisiaj, a potem sukcesywnie to co się działo do tej pory.

Dzisiaj w Jubie coś było inaczej, coś wisiało w powietrzu. Nie bardzo mogłem określić co się dzieje na początku, ale później zacząłem zbierać informacje od każdego kogo spotkałem i w ten sposób dowiedziałem się kilku wersji jednego dnia.

  1. Wersja pierwsza - strajk wykładowców Uniwersytetu w Jubie. Wykładowcy zdecydowali się na ten krok, bo nie otrzymali pensji. Cóż, takie rzeczy dzieją się na całym świecie. Ale fakt, że studenci wyszli na ulicę i wywołali zamieszki, bo przez strajk nauczycieli nie mogą kontynuować nauki, jest już dość sporym zdziwieniem. Podejrzewam że polscy studenci odnaleźliby inne sposoby na wykorzystanie strajku wykładowców. A tu wyszli na ulice bo nie mogą się uczyć. Ile prawdy w tym szlachetnym powodzie do wywołania zamieszek to się pewnie nigdy nie dowiemy. Ale fakty pozostają. Studenci ochoczo rzucili się do wybijania szyb w samochodach i innych demonstracji niezadowolenia.Pospolite ruszenie na uniwersytecie to jest jedna wersja.
  2. Wersja druga - na dziś planowane były pokojowe demonstracje zarówno na północy jak i na południu, które miały zachęcić legislatorów do przyjęcia ustawy o pluralizmie politycznym i dopuszczeniu innych partii poza dwoma jedynie słusznymi do zbliżających się wyborów w kwietniu. Dość dużo o tym piszą w lokalnej prasie, o potrzebie demokratyzacji, o tej ustawie. Tak czy siak niewiele w tym temacie się dzieje. Ludzie mieli wyjść na ulicę i pokojowo walczyć o wprowadzenie tych zmian. Czy wyszli, ciężko powiedzieć, bo w tym momencie mamy już drugą potencjalną grupę zadymiarzy na ulicy.
  3. Wersja trzecia - dziś nad ranem, w Chartumie został zatrzymany jeden z dwóch najważniejszych oficjeli SPLA, południowo sudańskiej armii. Miasto w ramach okazania niezadowolenia zdecydowało się na strajk generalny. 
Trzy potencjalne powody, każdy z nich równie prawdopodobny. I w tym momencie dochodzimy do wszelakich rozbieżności. Jakie są połączenia między tymi przyczynami. Która z nich doprowadziła do zamieszek. Samego zdarzenia nie widziałem, tylko potłuczone szkło na drodze, policja na każdym rogu i pozamykane sklepy. Puste ulice. Wszystkie blaszanki pozamykane. Miasto widmo.

Jeśli to was jeszcze nie przekonuje że trafiem do jednego z ciekawszych miejsc na ziemi to pozwólcie tylko że osadzę się w tym całym bałaganie. Jakie jest moje miejsce tutaj - jestem kontraktowym pracownikiem firmy budującej nowy gmach ministerstwa rządy wywodzącego się z partyzanckiej armii państwa które nie istnieje i być może nigdy na mapie się nie pojawi. Trudno dziwić się czemu południe chce się wyzwolić - są obywatelami bardzo dalekiej kategorii mimo że większość wszystkiego co cenne znajduje się właśnie na południu. Trudno też oczekiwać żeby północ tak chętnie przystała na odebranie swojej władzy nad tymi złożami. Walka zbrojna się zakończyła, ale to nie oznacza że północ sobie odpuściła południe. Poza kałachami i czołgami, można również zmęczyć przeciwnika na przykład ekonomicznie. Finanse południa są w zdecydowanym stopniu uzależnione od rządu na pólnocy. To północ eksportuje południową ropę i to północ dostaje dewizy w dolarach. A południe - południe należnych dolarów nie dostaje, albo dostaje ich za mało.
Dużo pytań sobie zadaje obserwując tutejsza rzeczywistość. I teraz, po krótkiej przerwie, postaram się tymi pytaniami z wami podzielić. Pora więc zakończyć kolejny ekscytujący dzień i iść spać, żeby zobaczyć co przyniesie jutro.