10:41 (24 minuty do zamknięcia odprawy)
Szybko, szybko, szybko, myśl, myśl, myśl. Albo nie, nie myśl, tylko rób coś, do (#%#$%$#^%$&$), rób coś, decyduj się na coś. Patrzenie na rower problemu nie rozwiąże.
A jakbym tak mocno kopnął w pedał to czy on się złamie?! Ok, spróbujemy najpierw ręką. UHHHHHHH, ani drgnie. Ty (niemądry człowieku), przecież ten pedał jest w stanie wytrzymać jak całym swoim ciężarem na niego naciskasz. To się chyba nie może udać.
10:42 (23 minuty do zamknięcia odprawy)
Biegnę do punkty gdzie opakowują walizki. Pytam się moim szczątkowym hiszpańskim o klucze. Skoro mają taką dużą maszynę do owijania walizek folią to pewnie też mają klucze do jej naprawy gdyby się zepsuła, jeżeli się psuje.
Nie mają.
10:43 (22 minuty do zamknięcia odprawy)
Biegnę do pracownicy Iberii sprawdzającej bilety w kolejce do odprawy.
- Witam, mam trochę problem, za 22 minuty zamyka się odprawa na mój lot do Bogoty. Niestety nie mogę rozkręcić roweru i nie pasuje do kartonu. Nie bardzo wiem, co mam zrobić?! Czy jest szansa na przewiezienie roweru bez tego kartonu na przykład za dodatkową opłatą?
- Chyba nie, rower musi być zapakowany w karton. To może rozerwij karton i owiń go folią w tamtym punkcie.
- To tak można??!! - Ok, już biegnę
10:44 (21 minut do zamknięcia odprawy)
- Hej panowie, a rower to mi owiniecie?
- Pewnie, nie ma problemu.
- Już z nim biegnę
10:45 (20 minut do zamknięcia odprawy)
Rower na głowie, karton pod pachą, albo jakoś inaczej, teraz to już nawet nie wiem jak ale zabrałem wszystko na raz i biegnę z tym majdanem do punktu opakunkowego.
10:46 - 10:48 (18 minut do zamknięcia odprawy)
Próbujemy wcisnąć rower do kartonu. Na siłę, na chama. Ale tak to się nie da. Pytam się panów czy będą w stanie to jednak jakoś upakować. Tak, tak, jakoś to wcisną. A kartą można płacić? Nie, tylko gotówka.
10:49 - 10:55 (10 minut do zamknięcia odprawy)
Co robię?! Ano, biegam wte i wewte po lotnisku szukając bankomatu. Znajduję, wypłacam 100 Euro. Powinno starczyć. Biegnę z powrotem, rzucam tylko okiem na moje pozostawione bagaże, ale nikt nic nie przytulił.
10:56 (9 minut do zamknięcia odprawy)
Rower nadal nie wpakowany i panowie się siłują. Usługa ma kosztować 50 Euro, więc daję im 100 Euro, żeby między siebie podzielili tą nadwyżkę. To ja lecę zająć kolejkę do odprawy.
10:57 (8 minut do zamknięcia odprawy)
- Czy mam jakąś szansę na nie czekanie w kolejce. - pytam nową panią kolejką sterującą, bo przecież one muszą się zmieniać akurat w takim momencie, że muszę wszystko tłumaczyć od początku
10:59 (6 minut do zamknięcia odprawy)
Rozpoczynamy odprawę. Bagaże w plecaku pojechały. Roweru nadal nie ma.
Karta pokładowa wydrukowana. A gdzie rower? - pytanie pada całkiem słusznie
- Na pewno już kończą.
11:00 (5 minut do zamknięcia odprawy)
Rower już prawie upakowany. Lecimy z pakowaczem do odprawy. Po raz 15 biegnę nie szczędząc sił tą samą trasą, na pewno wprawiając część z innych pasażerów w osłupienie.
11:01 (4 minuty do zamknięcia odprawy)
Musimy chwilę poczekać, mówi pracownica Iberii - ten rower to musisz zawieść w inne miejsce
11:04 (36 minut do zamknięcia drzwi w samolocie)
Rower wrzucony na taśmę. Czy w terminalu są strefy dla palących? - pytam pracownika lotniska.
Nie, tam jest wszędzie zakaz. Możesz jeszcze wyjść na zewnątrz, ale powinieneś się pospieszyć, bo twoja bramka jest dość daleko.
11:05 (35 minut do zamknięcia drzwi samolotu)
Jestem na zewnątrz zapalam papierosa na odstresowanie. No jeszcze tylko zdążyć do samolotu i wszystko się jak zawsze jakoś udało.
- Czy poczęstujesz mnie jedną fajką - pyta mnie inny podróżny
- Nie ma sprawy - częstuję
...... (taka gadka o niczym)
- Nienawidzę tego lotniska - mówi mój nowy znajomy z Niemiec - mam dzisiaj imprezę w Santander i chciałem tylko zapytać w informacji o to gdzie mogę odebrać zarezerwowany samochód. Ukradli mi wszystkie torby, nie mam teraz nawet portfela
...'
W tym momencie przypominam sobie jak beztrosko miałem porozrzucane po terenie lotniska swoje torby, rowery, kurtki, jak zostawiłem portfel przy stanowisku odprawy. I mam wszystko. Chyba zużywam wszelkie dostępne mi pokłady szczęścia.
11:10 (30 minut do zamknięcia drzwi w samolocie)
W punkcie, w którym się znajduję trasa do mojej bramki wynosu jedyne 35 minut. Rzekomo jestem już 5 minut spóźniony na swój lot.
Zdążam i lecę i dolatuję i jest ze mną rower i moja torba i wszystko. Znajduję taksówkę, pakuję się z rowerem i bagażami, dojeżdżam do hostelu i wszystko jest ok.
Po raz kolejny udało się.
Jestem w Bogocie.
Latynoska przygoda rozpoczęta.
Intensywnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz