czwartek, 4 października 2012

EUROPA - FAKTY I MITY

W trakcie takiej bądź co bądź niespiesznej wyprawy można zrewidować swoje wyobrażenie o Europie. Niektóre zakorzenione mity popadają w niełaskę, inne zaś się tworzą. Zapraszam was więc na wybór tych drobnych obserwacji, które przez ostatnie parę tygodni poczyniłem. Gwarantuję najwyższą jakość wypunktowanych poniżej Faktów. Takich faktów nie znajdziecie ani w Faktach ani w Faktach po Faktach:

  • We Francji autobusy zarówno miejskie jak i międzymiejskie prowadzą wyłącznie kobiety. Zawsze
  • W Hiszpanii tirówki nie stoją przy ulicy. Mają swoje białe plastikowe krzesełka na których pewnie wygodniej im się czeka na to na co czekają.
  • Parki narodowe we Francji są szalenie nieatrakcyjne. Zawsze tam potwornie wieje i jest generalnie bardzo nie przyjemnie. Gdyby ktoś jednak czuł bardzo silną potrzebę odwiedzenia parku narodowego to stanowczo nie we Francji. Pojedźcie lepiej do Białowieży, co prawda tam nie byłem, ale na pewno jest lepiej niż we Francuskich Parkach
  • Włosi uwielbiają sporty, a w szczególności zimowe. A że zima w Europie stosunkowo krótka, to znaleźli genialny sposób na trenowanie cały rok odpowiedniej postawy do skoków narciarskich. Oni nie miewają normalnych toalet do zasiąścia, tylko dziury w posadzce. Zawsze. Nie lubie...
  • W Ljubljanie lubi padać deszcz.
  • Internet na 24 godziny na kempingu w San Remo kosztuje 30 Euro. Oszaleli!!!
  • Carrefour to nie tylko sklep, to również skrzyżowanie po francusku. Przydatne podczas pytania o drogę.
  • W Bratysławie chodzi się w dredach. Prawie zawsze
  • Na hiszpańskich autostradach psują się dętki w rowerze. Radzę omijać
  • W Hiszpanii często drogi są prowadzone bez sensu - prawo, lewo, prawo, góra, dół. O wiele sensowniej to rozwiązano w Słowenii, albo góra, albo prawo, albo lewo, albo dół... nigdy równocześnie.
  • W Prosecco we Włoszech kręci się chamowaty kelner, uważajcie na niego!!!
  • Wenecja nocą nie śmierdzi, ale pożera karty bankomatowe. Drukujemy Euro przed wjazdem do Wenecji.
  • Również we Włoszech należy pamiętać, że herbata to Te (wymowa), nie Ti, Ta ani To. Dla lubiących się czasem herbaty napić warto przed wyjazdem do Włoch do perfekcji opanować poprawną wymowę.
  • Kryzys w Europie objawia się bardzo dziwnie. W Hiszpanii na kempingach zawsze jest papier w toalecie, we Francji nigdy. Wiedza z mojego punktu widzenia i nabytego doświadczenia bezcenna.
  • Monako bardzo ciężko się zwiedza bez helikoptera.
  • Ten mit potwierdzam... na Węgrzech mówi się bardzo dziwnym językiem
  • W Hiszpanii rower nigdy nie jest zatrzymywany na drogowych blokadach. Można śmiało przewozić co komu dusza podpowie.
  • Francuski film 'Taxi' kłamie. Marsylia jest przedziwnym miastem gdzie raz po raz niespodziewanie i nie zgodnie z prawami natury wyrastają górki. Ten film nie mógł być tam nakręcony!!!
  • W Słowenii jada się Sadną Kupę
  • To prawda, że Europa przejada nasze pieniądze z podatków oddawane do wspólnej kasy. Na zdjęciu poniżej widać parking dla łódek. My też płacimy jako Polska do unijnego budżetu, ale nie kojarzę takich konstrukcji nawet w Sopocie.



  • Na kempingu w El Masnou można spotkać fantastycznych ludzi. Polecam to miejsce bardzo mocno.
  • Jazda rowerem po Europie zasadniczo nie jest ciężka, można się od niej po dwóch tygodniach uzależnić.
Więcej nie pamiętam, ale jak sobie przypomnę to uzupełnię.
Poniżej zamieszczam jeszcze rowerową mapę Europy i garść niezbędnych informacji do przyjemnego i bezpiecznego przejazdu.

  • Rejony Bukfurdo - Węgierski Mordor - wieje!!! Nie wiem jak ale omijamy
  • Ljubljana - pada - trzeba jeden dzień przeczekać
  • Prosecco - chamowaty kelner - nie zwalniamy, a już broń boże nie zatrzymujemy się. Poza tym nazwa kojarzy się z prosektorium, tym bardziej nie ma tam czego szukać
  • Między Mantuą, a Cremoną - potwierdzone przez Joachima z Austrii - tu licho nie śpi. Panują lokalne anomalie i rower zawsze się psuje. Zamiast testować swoje szczęście co najmniej 10 km od Mantui ładujemy się z rowerem do pociągu, owijamy dodatkowo rower kocykiem, żeby licho nie dostrzegło i wysiadamy dopiero co najmniej 10 km za Cremoną
  • W San Remo nie korzystamy z internetu - 30 Euro za dzień to może zapłacić ktoś kto nie kupuje w Media Markcie a nie my!!!
  • Park Narodowy Caramague (Francja) - nie oglądamy nawet na mapie, nie sprawdzamy czy tam na prawdę wieje. Ja wam mówię, nie warto. Wsiadamy w pociąg co najmniej w Port-le-Bouc i nie wyglądamy przez okno aż do Montpellier. 
  • Hiszpańsko-Francuską granicę pokonujemy za pomocą bądź pociągu, bądź autokaru. Mnóstwo niepotrzebnych górek i podjazdów.
Poza tymi tak naprawdę krótkimi odcinkami śmiało można pedałować aż po horyzont, w stronę zachodzącego słońca... 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz