poniedziałek, 14 września 2009

JUBA - CIĄG DALSZY

Ok, wyszedłem na prostą. Przekazałem to co jest najistotniejsze dla mnie do tej pory. Zdaje sobie sprawę że jest to chaotyczne i bardzo po łebkach (pomimo słownej objętości wcześniejszych wpisów :p). Dziś dzień baaaardzo spokojny. Pobudka, śniadanie, praca, lunch, praca, kolacja, pisanie. No tak jakoś. Z tym, że tak niestety będzie raczej wyglądać większość moich dni tutaj. Ciężko utrzymać fajerwerki przez cały czas. I to jest chyba to co będzie moim największym wyzwaniem podczas tego pobytu. Stabilizacja. Generalnie chyba nie jest to moje ulubione słowo, raczej na pewno nie. Ale nawet tutaj stabilizacja i zastój, albo raczej monotonia będzie za mną gonić. Ciekawe jak przebiegnie to spotkanie. Czy monotonia w połączeniu z tutejszymi warunkami mnie nie przygniecie. Chyba bardziej zasadnym pytaniem byłoby kiedy i jak silna będzie ta interakcja. No na to mam nadzieje jeszcze poczekam. I to właśnie za to trzymajcie kciuki. Tu kciuki będą najbardziej potrzebne. :) Jak będzie wyglądało starcie mojego wyuczonego, albo wrodzonego optymizmu i pozytywizmu z bezsilnością i statycznością wydarzeń. :) Od tej pory postanawiam nie ścigać się już z Fidelem Castro w długości wywodów. Obiecuje ograniczyć moje pisactwo :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz