sobota, 1 września 2012

KĄCIK KULINARNY #1

Nie samymi przygodami człowiek żyje. Podróż, żeby miała swoją treść musi się również w jakimś stopniu opierać o testowanie swoich kulinarnych granic. Słowenia zapewne słynie z wielu smaków i potraw. Ja chciałbym Wam z kolei zaproponować danie, które na pewno znacie, ale na które od dziś będziecie trochę inaczej spoglądać:
SADNA KUPA

Słoweńska 'SADNA KUPA' to nic innego niż nasza sałatka owocowa. Do przygotowania nie trzeba w ogóle czasu a i co do składników można podejść na zasadzie 'Co miałem/miałam pod ręką'.
Nawet w kwestii już samego przygotowania dania nie trzeba się mocno wysilać, nie jest to bowiem sałatka warzywna, więc o krojenie w kosteczkę nie trzeba się martwić.
Danie to smakuje o każdej porze roku, doskonałe na każdą okazję, ale nie ma lepszego miejsca na świecie do degustacji Sadnej Kupy niż miejscowość prezentowana poniżej:

Mogę się jedynie domyślać, że niektórzy z architektów dopuszczeni do prac przy czynieniu Ljubljany piękną często to danie spożywają. Poniżej jeden z mniej (!) makabrycznych przykładów takich architektonicznych koszmarów, którymi Ljubljana jest niestety usłana.

Więcej przykładów nie uwieczniłem, bo nie chciałem was zniesmaczyć. Musicie mi uwierzyć na słowo, lub do Ljubljany wybrać się samemu.

Miałem te sprawy przemilczeć, ale tak mnie dziś Słowenia wymroziła, a jutro zapewne nie będzie lepiej, że nie mogłem się powstrzymać. Jak się okazuje zimno wydobywa ze mnie najgorsze cechy charakteru, a w szczególności takie bezsensowne i bezzasadne zimno. Czym innym jest zmaganie się z zimnem podczas wspinaczki na K2 (jak się domyślam), a czym innym jak się jedzie rowerem przez Słowenię do Włoch, gdzie przecież zawsze świeci słońce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz