piątek, 28 września 2012

WŁOSKA ZEMSTA

Poznawanie ludzi z różnych miejsc na ziemi ma bardzo wiele zalet, ale ma też drobne wady. Dla osób, które uwielbiają wyśmiewać się z innych narodów, a wydaje mi się, że jest to cecha narodowa w naszym pięknym kraju, to wyśmiewanie staje się trochę trudne. Jak się śmieję z Albańczyków to nic mnie nie powstrzyma, bo żadnego nie znam osobiście. Ale śmianie się z Francuzów w sposób niesympatyczny już nie wchodzi w grę, bo miałbym wtedy wrażenie, że śmieję się za plecami osób, które uznaję przecież za swoich przyjaciół. 
Właśnie dlatego przekazywanie niepozytywnych wrażeń z Włoch przychodziło mi w miarę łatwo, bo nikogo stamtąd nie znam na tyle, żeby było mi z tego powodu głupio. W ramach wymiany naszych wrażeń na temat różnych miejsc, którą prowadziliśmy tak intensywnie na kempingu pod Barceloną nie omieszkałem przytoczyć też wrażeń ze spotkania z kelnerem mendą i różnych innych  przygód z Włoch. Musiałem to zrobić jednak zdecydowanie za głośno i w nieodpowiednim towarzystwie...
Zapomniałem bowiem, że moja mini-kuchenka gazowa jest właśnie z tego kraju. Przez cały ten dzień kilkakrotnie powtarzałem, że jestem zdziwiony że taki mały zbiornik na gaz potrafi działać tak długo i że nie wiem co zrobię z tymi trzema zapasowymi zbiornikami, które zawczasu kupiłem. 
Jak na zawołanie zbiornik tego wieczoru się wyczerpał. Zupełnie nie ma problemu, szczerze to się nawet ucieszyłem, może uda się chociaż zużyć dwa z nich. 
Wyjąłem zużyty pojemnik i zabrałem się za montowanie świeżego. Udało mi się ten zbiornik w końcu wcisnąć, ale przy zakładaniu blokady chyba się rozkojarzyłem i nieświadomy konsekwencji poluzowałem mój uścisk. W momencie gdy gaz białą chmurą zaczął ze świstem wydostawać się z kuchenki którą trzymałem w ręku, trochę w panice odrzuciłem wszystko na bok i wszyscy osłupiali obserwowaliśmy jak gaz wydostaje się na zewnątrz.
Po chwili gdy zdawało się nam, że zbiornik całkowicie się już opróżnił wzięliśmy ten praktycznie zamarznięty kawałek metalu i gaz zaczął ponownie syczeć. Trzeba było wylać resztkę nadal skroplonego gazu zanim mogliśmy go wyrzucić. 
Przytaczam wam tą historię mimo że założyłem od początku, że ten blog nie będzie poradnikowy. Przez historię z gazem doszedłem jednak do wniosku, że to by było zwykłe świństwo, gdybym się tą nabyta wiedzą nie podzielił. 
Pamiętajcie więc, gdyby kiedyś przyszła wam do głowy taka szalona myśl, żeby się z tego czy tamtego narodu pośmiać i poszydzić, upewnijcie się najpierw, czy w waszym otoczeniu nie ma żadnego przedmiotu pochodzącego z tego kraju, który mógłby was za karę zaatakować. 
Ja postanowiłem na temat Włoch aż do skończenia pozostałych zbiorników z gazem w ogóle nic nie mówić i nie komentować. :) W międzyczasie przeglądam też gdzie na przykład wyprodukowano mój nóż i inne potencjalnie niebezpieczne przedmioty. Śmiać bez strachu mogę się jedynie z Watykanu, bo tam to się chyba nic nie produkuje...

2 komentarze:

  1. Konkludując, gdybyś kiedykolwiek zaszydził z Chińczyków, wszystko by się rozpadło...

    J.W.P. Anonimowy

    OdpowiedzUsuń
  2. J.W.P balansujesz tu na krawędzi :), bezpieczniej nazwy tego kraju co napisałeś powyżej w ogóle nie wymieniać. Ale generalnie tak, doskonale odebrałeś moje przesłanie :)

    OdpowiedzUsuń